Jednocześnie pojęcie języka filmowego napotyka jeszcze jedną trudność: jeśli w niektórych filmach (np. Siergieja Eisensteina) taśma filmowa wyraźnie dzieli się na dyskretne jednostki znaczące, czyli znaki, to w innych filmach mamy do czynienia z obrazem ciągłym, którego rozczłonkowywanie na jednostki dyskretne zawsze sprawia wrażenie sztucznego zabiegu. Ale jeśli nie ma jednostek dyskretnych, nie ma również znaków. A czy możliwy jest system znakowy bez znaków? Samo pytanie jest co najmniej paradoksalne. Nie odpowiemy na nie od razu, musimy uciec się do pewnego okrężnego rozumowania, w rezultacie którego, być może, uściślimy i samo to pytanie.
Leave a Reply