PRZEDSTAWIENIE NA EKRANIE

U zarania kinematografu ruchome przedsta­wienie na ekranie wywoływało u widzów uczu­cie przerażenia (kadry z nadjeżdżającym po­ciągiem) lub mdłości (ujęcia nakręcone z wyso­kości lub za pomocą rozkołysanej kamery). Pod względem emocjonalnym widz nie odróżniał przedstawienia od rzeczywistości. Ale obraz filmowy stał się sztuką dopiero wtedy, gdy kombinowane zdjęcia Georgesa Meliesa pozwo­liły uzupełnić maksymalne prawdopodobieństwo maksymalną fantastyką fabuły, a montaż (jego pierwsze zastosowanie przypisuje się bądź szko­le w Brighton, bądź Davidowi W. Griffithowi; jednak jego teoretyczne znaczenie uświadomio­no sobie dopiero dzięki eksperymentom i bada­niom Lwa Kuleszowa, Siergieja Eisensteina, Jurija Tynianowa, Wiktora Szkłowskiego i wie­lu innych filmowców i uczonych radzieckich z lat dwudziestych) pozwolił obnażyć umow­ność w połączeniu kadrów.